czwartek, 10 kwietnia 2014

PANI WIOSNA


     Dobrze zaczynać weekend w środę przed południem, oto efekty tego przywileju. Wchodząc do sklepu z tkaninami dostałam zawrotu głowy, wszystkie wizje spódniczek jakie miałam odleciały w niepamięć, a wyobraźnia zaczęła swoje. Miała być jednolita, padło na kwiaty. Jestem kosmicznie dumna z rezultatu. Zdziałałam to cudo bazując jedynie na yt. Kieszenie są moją największą chlubą. Zaczynanie od początku jest zdecydowanie łatwiejsze od przerabiania, przynajmniej w przypadku spódniczek. W ten deszczowy, pochmurny dzień czułam się jak pani wiosna, mijając przechodniów w szarych płaszczach.  

wtorek, 8 kwietnia 2014

Today I am the Indian girl.


     Pozbyłam się starej koszuli. Próbowałam z niej wykrzesać ile się da, ale jednak lata świetności miała już za sobą, nijak do niczego nie pasowała, cóż.. więc ją pocięłam. Ostatnia kopertówka okazała się sukcesem, więc tak też potraktowałam ten materiał. Gdybym przemawiała językiem 'typowej pani krawcowej' pewnie obyłoby się bez chwilowego konfliktu z nieposłuszną (!!) maszyną. A tak, porzucałam trochę mięsem. Zgaduję, że to ja muszę iść na kompromis i zasięgnąć garstkę (GARŚĆ!) wiedzy o jej usposobieniu. Patrzę na zdjęcia i już słyszę mamitę "nasza Pocahontas", mniemam, że co najmniej 80% brunetek z długimi włosami uśmiecha się teraz porozumiewawczo, hihi. Ale Pocahontas nie miała ombre, co ty mamooo!

sobota, 5 kwietnia 2014

WAKE UP

     Wyrwałam swój organizm z niedźwiedziego snu, nie sądziłam, że spał tak głęboko. Otóż ćwiczę! Za każdym razem organizm otwiera wielkie oczy i nie wie co się dzieję. Nie raz i nie dwa podejmowałam próby systematycznego ćwiczenia, i co? i wiadro, nic z tego. Teraz biorę to na poważnie, bo przeraża mnie fakt, że nie potrafię wykonać ćwiczeń, które kiedyś były rozgrzewką. Bieganie bieganiem, ale ćwiczyć trzeba! Przyjęliśmy system, który dobrze się sprawdza, motywujemy się nawzajem i właściwie od jakiegoś czasu nie ma dnia bez serii. Nie licząc mojej małej przerwy po buncie organizmu, myślał że kilkoma łzami mnie zniechęci. Zaczynam pisać jak Pawlikowska uosabiając swój organizm, to ci dopiero. Nie wiem czy miesięczny odwyk od mięsa to już powód do dumy, może niech upłynie rok. Właściwie, to już się pochwaliłam. Jest jeden szkopuł, ryba to też mięso, taaa?;o. A i dzięki ci losie za to macchiato, które przeleżało nieotwarte prawie rok w szafce, a teraz nagle ukazało się mym oczom i głodnym słodkiego, kubkom smakowym aby umilić chwile wyczekując spóźniającego się stypendium. Uf, koniec zdania.
Que tengas un buen fin de semana! 

weheartit.com