Dorwałam koszule w rozmiarze średniego goryla. Pierwotnie miała ubarwiać dni domowego lenistwa, obecnie dostała wieszak w szafie i miano sukienki. Coraz lepiej dogaduje się z maszyną, a pasmanteria staje się moim drugim mieszkaniem, ah jo. Po dziewczynie.
Z zapałem dopełniamy 'piątakową' skarbonkę i już niedługo wyjedziemy z salonu nowiuśkimi rowerami, pogoda pogania. Can't wait!
+ przed rewolucją.