Jeszcze nie daje maszynie odpocząć. Jeans leżał zrelaksowany na dnie szafy, aż do wczoraj, a raczej przedwczoraj. Kiedy wycięłam wzór i dałam materiałowi "odwiesić się" przez noc. Wczoraj walczyłam z resztą, jeans był na tyle niewdzięczny, że połamał trzy igły. A moja matematyczna wyobraźnia nie przewidziała, że aby dotrzeć do wymiarów tali trzeba uwzględnić biodra. Beng. O tyle jestem mądrzejsza. Zamek naprawił mój błąd. Poza tym potrzebuję wyższej temperatury, piasku i wody w otaczającym mnie świecie. If you know what I mean.
+ a w niedziele śpimy tak!
Mimo wszystko pięknie wyszło - całość wygląda rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny sposób na wykorzystanie dżinsu - ja bym na rozkloszowaną spódnicę chyba nie wpadła. Pierwsze zdjęcie jest szalenie klimatyczne!
OdpowiedzUsuńmuszę Ci szczerze przyznać, że to jest pierwszy raz, kiedy podoba mi się dżinsowa spódniczka! :)
OdpowiedzUsuńdziękuje wam bardzo ! strasznie budujące dla mnie-początkującej ;)
OdpowiedzUsuń